czwartek, 25 marca 2010

Pucón – z powrotem w Chile

Nie umiemy do konca wytlumaczyc dlaczego ale lepiej czujemy sie w Chile niz w Argentynie. Z przyjemnoscia wstalysmy wiec o 5 rano aby dostac sie do Pucón – malego miasteczka u podnoza wulkanu Villarrica.





Jedna z roznic, ktore od razu dostrzegam jest to, ze w Chile jest o wiele wiecej bezdomnych psow – znowu jest wiec komu robic zdjecia:




Paulina z tubylcami:




Naszym celem byla jednak mala wioska oddalona 23 km od Pucón. To tam mieci sie Cabaña Ruka Rayen – wiejski Hostel prowadzony przez Margot , Petera y Charlotte.




Margot to Indianka z lokalnego szczepu Mapuche. Peter to Austriak, ktory od wielu lat mieszka w Ameryce Poludniowej. Para poznala sie gdy Margot podrozowala po Europie. Z Peterem umowila ja jego byla dziewczyna ostrzegajac jednak, ze nie jest to material na meza. Mylila sie – Peter okazal sie zabojczo przystojnym blondynem o silnych i pracowitych ramionach. Wspolnie - na ojcowiznie Margot stworzyli niesamowite miejsce pelne rodzinnego ciepla i zwierzat. Z milosci powstala tez Charlotte - obecnie 8 letnia corka o duszy artystki i niespozytych zasobach energii.




 Dom polozony jest nad piekna rzeka w dolinie miedzy gorami i dwoma wulkanami.




Nasza pierwsza kolacja. Margot gotowala bardzo smacznie ale najpyszniej bedziemy wspominac jej domowego wypieku chleby i buleczki.
W domu obok mieszka Ricardo – Niemiec, ktory przyjechal do Ruka Rayen jako wolontariusz uczyc sie hiszpanskiego i korzystac z urokow zycia na chilijskiej wsi.




c.d. nastapi....

1 komentarz: