wtorek, 30 marca 2010

Primera Cabalgata

Margot & Peter maja tez 7 koni. Postanowiłyśmy wybrać się na wycieczkę do pięknego wodospadu w górach. Naszym przewodnikiem był Peter.
Obie od lat nie jeździłyśmy konno ale tego się nie zapomina :)

Konie mieszkają w górach na ogromnym pastwisku i najpierw trzeba było je złapać na lasso.






 Paula jechała na Casandrze:





A to ja z moim rumakiem:




Wycieczka wiodła przez górzyste tereny i było  nam szkoda naszych koni wiec czasami ułatwiałyśmy im zadanie…






Po dotarciu na miejsce zrobiliśmy sobie pyszny lunch na podwórku zaprzyjaźnionego z Peterem mieszkańca gór:




Pan  ma oczywiście bardzo przyjacielskie psy:





Naszym celem był wodospad Palguín:







Peter straszył nas wężem który jak twierdził zabija…. Potem dopowiedział, ze zabija ale tylko myszy…





Z drogi cały czas widziałyśmy imponujący wulkan Villarrica o wysokości 2840 m– wyjątkowo aktywny tego dnia…




Koniec wycieczki – konie wracają na wybieg. Jutro zostaną podkute i odprowadzone w góry.





Po wycieczce musiałyśmy opuścić Ruka Rayen i wrócić do Pucón skąd następnego dnia wyruszałyśmy na wycieczkę do Parku Narodowego Huerquehue. Znaleźliśmy oczywiście czas na pożegnalne winko…







Ruka Rayen to miejsce, do którego z pewnością wrócimy...


Cabaña RUKA RAYEN c.d.

Za nami kilka dni na zupelnym odludziu i bez kontaktu z zaawansowana technologia jaka jest internet. Musze zatem sprawnie ponadrabiac zaleglosci...
Wracajac do chatki Ruka Rayen prowadzonej przez Margot & Petera...
Mieszkalysmy w domu z gospodarzami i ich corka - Charlotte.
Domek - uroczy, drewniany o bardzo przyjaznej atmosferze, z piecem pelniacym funkcje kominka, kuchenki i podgrzewacza wody.




Tuz przy domu plynie malownicza rzeka:



Najwieksza atrakcja byly dla mnie jednak zwierzeta…
Ledwo przybylysmy na miejsce przywitala nas wielka swinia, ktora zachowaniem przypominala jednak psa.


Nie moge tylko zrozumiec jak gospodarze moga planowac, ze za kilka lat ich swinio-pies skonczy jako szynka…




Odkrylam, ze swinka – z pozorow gruboskorne zwierze – uwielbia jak sie ja glaszcze, najlepiej patykiem.




Byly tez oczywiscie kury i koguty:




Pieski:






Kotek:





Pierwszego dnia ruszylysmy na spacer gorski, ktorego najwieksza atrakcja byly wszechrosnace jezyny…







Podwieczorek nad rwacym potokiem: