poniedziałek, 22 marca 2010

Mendoza - Argentyna

Z powodu zniszczeń spowodowanych trzęsieniem ziemi musiałyśmy zmienić pierwotna trasę podróży i ominąć zniszczone regiony przemieszczając się dalej na południe po argentyńskiej stronie Andów. Tak właśnie znalazłyśmy się w Mendozie.
W poniedziałek 15 marca pożegnałyśmy się ze Scotem z Hostelu Tales i ruszyłyśmy do Mendozy z naszym całym dobytkiem.



W autobusie jak zawsze zajęłyśmy najlepsze - widokowe miejsca - na piętrze w pierwszym rzędzie. Z tego miejsca można robić całkiem ładne zdjęcia.








Mendoza nie jest miastem, ktore zachwyca albo zaskakuje. Najcenniejsza okazala sie w nim dla nas Mayra. Moja rowiesnica, ktora Paulina poznala miesiac temu w Arice. Dziewczyny okazaly sie wtedy bratnimi duszami dlatego pierwszego wieczora ploteczkom, okrzykom i opowiescia nie bylo konca.




Jak w kazdym miescie udalysmy sie na targ...










Jedna z roznic miedzy Chile a Argentyna, ktora od razu rzuca sie w oczy, jest to, ze w Argentynie jedzdza duze starsze samochody. Jest duzo wiecej gratow. Choc niektorym nie brakuje uroku - zupelnie jak mojemu Trabciowi ;)






W Mendozie znalazlysmy czas na wielkie pranie:




Mayra zabrala nas do arabskiej knajpy w ktorej wlascicielka wrozyla z fusow po kawie.




Wymagalo to od nas poswiecenia i wypicia czarnej, tureckiej kawy ale wrozby byly bardzo pozytywne wiec warto bylo.
Paulina na poczatku nie byla zachwycona przepowiednia, ze czeka ja duzo wydatkow…ale potem bylo juz lepiej.




Bedac w Mendozie nie moglysmy pominac zwiedzania Bodegas czyli winnic slawnych miedzy innymi z win MALBEC. Juz na drodze, przy ktorej mieszcza sie bodegas pieknie pachnie winem. Takie ciezarowki transportuja zebrane grona.




Pola co 15-20 dni sa zalewane woda aby krzewy sie napily.



 
Zbierane od rana owoce sa wrzucane do zgniatarki.
 
 
 
 
 
 
Maszyna oddziela galazki od owocow.
 
 

Po wycisnieciu i wielu skomplikowanych procesach fermentacji oddzielane sa resztki czyli skorki i pestki. Wygladaja niezbyt apetycznie ale powstanie z nich jeszcze np. ocet winny.


 
 

Po zwiedzaniu mala degustacja…






Obok winnic rosna gaje oliwne w ktorych powstaje pyszna oliva extra vergine.



Mendoza zaskoczyla nas ogromnym deszczem, ktory nie padal tamo d 2 miesiecy…akurat w momencie gdy rozlozylysmy na tarasie wszystkie nasze rzeczy aby sie spakowac.




W ostatni dzien, zadne wrazen wybralysmy sien a rafting… Zdjecia same niech powiedza, czy bylo wesolo…
 
 












W czwartek pozegnalysmy sie z Mendoza, Klimatycznym Hostelem Break Point i Mayra.


 
 


Autobusem ruszylysmy do San Martin de los Andes...