sobota, 13 marca 2010

Targ La Vega

Targ La Vega to miejsce magiczne. Podobno wielu mieszkańców miasta nigdy nie postawiłoby tu swojej nogi. Słynie z rabunków, gwałtów i mordów. Według mnie to przesada. Ja zapamiętam go jako symfonie smaków, kolorów i zapachów. Dodam tylko, że połowa produktów, które można tam kupić była dla mnie zagadka: dziwne przyprawy, owoce, warzywa, sosy, potrawy. Rewelacja!!!










Kurze łapki za jedyne ok 17 pln/kg



Mała rybka...



Do tego przekupy i sprzedawcy, którym buzia się nie zamyka i tradycyjnie psy i koty wtopione jak zawsze w pejzaż.




Wzbudzałyśmy zainteresowanie, bo chyba rzadko zaglądają tam turyści. Co jakiś czas serdeczna osoba zaczepiała nas i przypominała abyśmy mocno trzymały aparaty i torebki.




Dobrze, że był z nami TL bo szczególnie wpadłyśmy w oko rzeźnikom i okrzykom zachwytu nie było końca :)

Los Dominicos

Los Dominicos to urocze miejsce tuz przy klasztorze Dominikanów.
Na ogromnym terenie pełnym starodrzewu powstało miasteczko rzemieślników. Pełno w nim małych warsztatów, w których artyści i znawcy rękodzieła tworzą rozmaite przedmioty związane z kultura Chile. Można kupić piękna biżuterie, obrazy, rzeźby, wyroby ze skory, wyroby z wełny, specjały kuchni i wiele innych. Spędziliśmy tam z Paulina i TL kilka godzin buszując po sklepikach. W wielkich klatkach na dziedzińcu są piękne ptaki, a obok sklepy z innymi zwierzętami i roślinami.



Paula z naszym bezcennym przewodnikiem.


TL kupuje miedziana bransoletkę, która leczy podobno wiele dolegliwości.

Buszująca w kolczykach...

Zwiedzania Santiago ciąg dalszy

Przysmak: Mote con Huesillo czyli rodzaj kompotu zrobionego na pszenicy z dodatkiem brzoskwiń. Pyszne i pożywne.


Catedral en Plaza De Armas odbijająca się w nowoczesnych wieżowcach centrum miasta.



Targ na Calle Augustinas - kupiliśmy pysznego wielkiego arbuza i owoce kaktusa - mniamiii.


Sprzedawca owocow z wnuczka:






Obok targu rozstawionych jest pełno namiotów - zwykłych turystycznych, w których mieszkają ludzie, którzy z powodu zniszczeń jakim uległy ich domy nie mają gdzie mieszkać.
Nie robiłam zdjęć, aby nie naruszać resztek prywatności.

Tutejsza prasa:



Un beso...


Por amor a los animales...

Chile, a właściwie Chilijczycy urzekają mnie swoja miłością do zwierząt.
W Santiago pełno jest bezdomnych psów i kotów. Ich bezdomność nie jest jednak do końca beznadziejna. Psy mogą liczyć na miskę karmy, wygłaskanie, przyjemny cień pod wiata przystanku albo kiosku. Machaja ogonkami, nie są ani trochę agresywne, przechodzą na zielonym świetle... Wzruszają mnie bardzo, co znajduje odzwierciedlenie na karcie pamięci mojego aparatu.




Kicia na Targu La Vega - zachęca do kupna jajek :)
Siesta w chipsach na Targu La Vega.


Kot na Wzgorzu San Cristobal podziwia z nami zachód słońca...

Piesa pilnuje Matki Boskiej górującej nad Santiago na Wzgorzu San Cristobal.



Przy okazji dziękuje mojej cudownej Mamce, która dzielnie opiekuje się wszystkimi moimi znajdami pozostawionymi w Borowcu :)

La Moneda - Palac Prezydencki i przekazanie wladzy



Pierwszego dnia podziwialysmy tez Palac Prezydencki. Nazywaja go La Moneda, gdyz znajdowala sie w nim mennica.
Wokol Palacu bylo zamieszanie gdyz nastepnego dnia mialo nastapic przekazanie wladzy przez Michelle Bachelet. Zgodnie z protokolem wszyscy ambasadorzy musza sie pozegnac w ostatni dzien wladzy z odchodzacym prezydentem.
Pani Bachlet byla w koalicji z lewicowa partia Concertacion, ktora przez ostatnich 20 lat rzadzila Chile. Jest bardzo popularna i cieszy sie 80% poparciem, nie mogla jednak startowac w kolejnych wyborach bo w Chile tylko raz mozna byc prezydentem. Wladze przekazuje pierwszemu demokratycznie wybranemu prawicowemu prezydentowi. Jest nim Sebastián Piñera - najbogaszy czlowiek w Chile. Na liscie Forbes najbogatszych ludzi zajmuje 500 miejsce.