Przyrządził z niego ceviche - danie z surowej ryby, które jadłam już w Castro.
Nie mogłam uwierzyć, ze w tych okolicach można złowić taaaaka wielka rybę. Leo, aby mnie przekonać, że to prawda zaproponował poranne łowienie ryb - o 7 rano!!! Mimo, ze po raftingowych wrażeniach ledwo trzymałam sie na nogach zdecydowałam się wstać rano aby złowić wielka rybę ;)
Tak tez się stało - wstałam dzielnie, ubrałam się na cebule, zrobiłam kanapki i czekałam, czekałam... tak do 8 cierpliwie czekałam na Leo, który zaspał.
Warto jednak było... po 1,5 h cierpliwego spiningowania [raz Leo, raz ja] udało nam się odebrać rzece wielkiego łososia [około 7 kg]. Niesamowite jest uczucie trzymania wędki na której drugim końcu walczy o uwolnienie taka wielka ryba...
Wszystko było dobrze, dopóki ryba była w wodzie. Gdy Leo wydobył ja na brzeg [chwytając za skrzela] trzeba było odebrać jej życie. W tej części nie chciałam uczestniczyć, zatkałam uszy, obróciłam się plecami i zagłuszałam dźwięk dobijania ryby śpiewając głośno co mi przyszło do głowy :(
Warto dodać, ze w tym okresie łososie pokonują rzekę - pod prąd aby na końcu złożyć ikrę i umrzeć. To wg mnie jedno z najbardziej niesamowitych zachowań zwierząt.
A to Bora - cudna suczka Leo - oko w oko ze złowionym łososiem :)
A to ja prezentująca nasza zdobycz Paulinie...
Tego wieczora namówiono nas na kolejna konfrontacje z rzeką, która miała nastąpić następnego dnia rano...chyba postradałyśmy zmysły, ze się na to zgodziłyśmy!!!
martoszka, to zdjęcie Leo z łososiem, ten widok w tle - coś pięknego!! cudowne zdjęcie:) gratuluje połowu, dzielna z ciebie wędkarka-bo chyba można Cię już tak nazywać? I ten klimatyczny wielki, wysoki drewniany "fotel" w buena honda, świetna sprawa! widać, że facet z duszą i charakterem! "a dom mój otworem stoi, dla takich jak wy..." prawda? buziak
OdpowiedzUsuń