Obie od lat nie jeździłyśmy konno ale tego się nie zapomina :)
Konie mieszkają w górach na ogromnym pastwisku i najpierw trzeba było je złapać na lasso.
Paula jechała na Casandrze:
A to ja z moim rumakiem:
Wycieczka wiodła przez górzyste tereny i było nam szkoda naszych koni wiec czasami ułatwiałyśmy im zadanie…
Po dotarciu na miejsce zrobiliśmy sobie pyszny lunch na podwórku zaprzyjaźnionego z Peterem mieszkańca gór:
Pan ma oczywiście bardzo przyjacielskie psy:
Naszym celem był wodospad Palguín:
Peter straszył nas wężem który jak twierdził zabija…. Potem dopowiedział, ze zabija ale tylko myszy…
Z drogi cały czas widziałyśmy imponujący wulkan Villarrica o wysokości 2840 m– wyjątkowo aktywny tego dnia…
Koniec wycieczki – konie wracają na wybieg. Jutro zostaną podkute i odprowadzone w góry.